sobota, 16 czerwca 2007

Morphine, Yes

"If you can't decide what to do with your life
You just don't know what it is that's right
If you just don't know what to do
You just don't know what's right for you
If you can't decide where to go with your life
You just don't know where to spend your time
If you can't decide where to go with your life
I'm sure you'll do whatever is right
I've always known you were incredibility bright
Get in your go-kart and go little sister
Get it your go-kart and go
And then swing your swift sword sister
Swing your swift sword now"

środa, 13 czerwca 2007

niedziela, 10 czerwca 2007

sobota, 9 czerwca 2007

Na chwilę.

Tekst Bończyk, Krzywański.

środa, 6 czerwca 2007

To jest siła ;]


"To jest siła..." hasło, które zyskało niesamowitą popularność.

wtorek, 5 czerwca 2007

Pink Freud - Jazz fajny jest

Wykonawca Pink Freud
Wydany 2005
Nagrywany 2005
Gatunek jazz, yass
Producent Post Post Records
Silver Rocket - Tribute to Don Jonson - "Intro" z dupy

Peepol feat. Mika Urbaniak - cos mi sie ta melodia kojarzyla, czy potrafi stworzyc rozroznialny klimat, czy to tez? troche funku plus taki ciezki bas pod spodem

Envee - Rozmowy z kapokiem - fajne zmiany beatu, wstawki z rozmow, pianino jazzowe, trabka ala stanko, spokojne gorne partie (trabka szczegolnie, pianino) taki nerwowy i szybki podklad (syntezator, bas i perkusja) fajne przyspieszenia, wejscia na 3, niby spokoj a pod spodem ta nerwowosc, to mi sie kojarzy z snem ktory mnie kiedys przesladowal wydawalo mi sie ze ktos na mnie jednoczensie krzyczal i mowil normalnym glosem

Loco Star - Kocie jezyczki - rozmyte intro, rozmazane, rozmarzony glos, w tle znowu slychac nerwowosc, senny glos, taki element podobny jak w zycie to surfing myslovitza, rownolegla do klimatu trąbka

Tomasz Duda - Madmoiselle Ma.. - czilautowe, relaksacyjne, nudny jeden motyw trabkowy

Emade - Jazz fajny jest - improwizacja na smiesznych elektornicznych dzwiekach, roboci spiew, w polowie intro roboci spiew sie rozkreca, zmiana, inny beat, zywa trabka na przemian z samplami robocimi

Jazz Boy feat. Karolina Koza.. - come as you are w wersji hm... urszula dudziak, boby mc ferrin w tle, kobieta jamesa bonda spiewa, filmowo brzmi

M.Bunio.S - Jazz fajny jest - ciezko traby syjonu, na koncu cyberpunkowe pogo

Bart Weba - Madmoiselle Madera - sampel z podkladu kojarze z voovoo tak!na plycie najlepsi sp voovoo Justyna Steczkowska - a moglo byc, czy jakos tak. bejbe i dream about u, muzka staje sie tutaj trescia, glos muzyka a nie tresc

Deuce - Taniec Mulety - wstep ostra perkusja, rtymicznie fajnie rozwiazane, pozniej bas dobrze daje, trabka sie unosi jak dym nad wszystkim

Old Time Radio - My man's gone now - czilaut, smolikowy nieco, fajnie budowane napiecie (ten instrument brzmi jak gitara na przesterze brudnym jakims gdur emol)

Paralaksa & Pink Freud - Nieskonczonosc - hipnotyzujace dzwieki, kosmos

Ogolnie w calosci plyta do mnie nie przemawia, brakuje "tego czegos"... jest w jakims sensie zbyt zimna i nerwowa (tak bym to okreslil ;) ) Moze to kwestia przesluchania jeszcze kilkukrotnego, pojedyncze kawalki ok. Nie sadze zebym w najblizszym czasie do niej wracal.

ubogi w tresci i formie opis z powodu braku czasu, a plyte chcialem od dawna dokladnie przesluchac, takie notatki mi to ulatwiaja, kolejne przesluchanie jest bardziej przejrzyste.

A może jednak nie

Czasami budzę się rano z poczuciem braku sensu, z myślą żeby nic nie robić, zostać w łóżku. Po przebudzeniu jest to najbardziej intensywne, tak jakby granica miedzy snem a rzeczywistością była pozbawiona sensu była w jakiś sposób boleśnie jałowa. Po kilku minutach oddalam się od niej albo w jedną (rzeczywistość) albo w drugą (sen) stronę. Sen jest łatwiejszy, ale skutki poddania się mu mogą być niezbyt pozytywne. W rzeczywistość trudniej wejść i później jest coś w rodzaju negatywnej albo niechcianej satysfakcji, że to zrobiłem. To co teraz próbuje opisać dobrze oddaje tekst Comy: "Oto dlaczego tak się obawiam Że za minutę trzeba będzie wstawać i żyć" Najgorsze jest to "za minutę".

poniedziałek, 4 czerwca 2007

Przyszłość.

Mógłbym powiedzieć, że stanowczo za dużo o niej myślę i przez to często nie potrafię cieszyć się tym co jest teraz. Where the fuck is 'carpe diem'? Dlaczego tak się dzieje? Jakaś wada wrodzona? Gen X? A może gen Y? Trauma z dzieciństwa? Nie wiem.
Obawy o przyszłość mógłbym podzielić na trzy części: krótkookresowa, związana z bieżącymi wydarzeniami, every-day-life, uczelnia, pranie, sprzątanie, zakupy ;), konfrontacje/relacje z innymi ludźmi, planowane wyjazdy, Szkocja; średniookresową, związaną z okresem po studiach, bo co ja wtedy będę robił? Rodzina, praca, whatever ; ostatnia to długookresowa obawa, dotyczy starości, momentu kiedy szczeznę, kiedy będę niedołężny, słaby, brzydki, zależny od innych. Perspektywa życia w ogólnym bilansie istnienia jest dość smutna, skupiamy się na tym co będzie i to być może powodem takiego stanu. Ale cóż począć gdy stara życia kapota się pruje... ;}
Są ludzie którzy lubią opisywać problem, z takiego opisu nic nie wynika, pełni on funkcję informacyjną jedynie czy głównie. Ja w takich sytuacjach zwykłem szukać rozwiązania. Rozwiązaniem na dzień dzisiejszy jest robić coś, cokolwiek co absorbuje (Faust chyba do podobnego wniosku doszedł w sprawie szczęścia, wymyślił ze będzie suszył bagno, można i tak) jakoś działać, być dynamicznym. Wydaje mi się że to jest kluczem do zapewnienia sobie, po prostu, spokoju no i przy okazji dobrej rozrywki. Nawet jeśli to działanie jest sztuką dla sztuki, a w sumie biorąc pod uwagę ludzi to w skali super makro wszechświato globalnej każda aktywność zdaje się być sztuką dla sztuki. No to cieszmy się tym, let's enjoy, let's be happy, clap your hands ;] a jak chcesz się zdołować, też masz na to czas i możliwości, czyż to nie piękne? No i kolejny powód do radości, let's be happy, clap... polejcie wódki...

piątek, 1 czerwca 2007

MM&WW Koledzy

Wykonawca Wojciech Waglewski
Maciej Maleńczuk
Wydany 7 maja 2007
Nagrywany 11 - 18 stycznia 2007
Gatunek rock
Producent Agora SA
Już od kilku dni noszę się z napisaniem kilku słów o tym dość ciekawym połączeniu charakterów, poglądów, osobowości, podejść do życia, dla których wspólnym mianownikiem (oprócz alkoholu prawdopodobnie) stała sie muzyka. Maciek Maleńczuk (alfabetycznie zacznę od niego) człowiek próbujący łamać (w jego przypadku może rozpierdalać) wszelkie konwenanse, kontrowersyjny rockers, bardzo płodny muzyk, który określa się mianem Jezusa Rock&Rolla, umiejętnie kreowany przez swoich doradców od wizerunku jak mniemam. Wojtek Waglewski, facet z niesamowitym doświadczeniem muzycznym, spokojny, ustatkowany, dojrzały, wyważony, potrafiący docenić, tworzyć i bawić się różnymi rodzajami muzyki, patrzący z dużym dystansem na świat. Jak to się stało w takim razie, że wspólnie zaistnieli na płycie? Tego nie wiem. Jakkolwiek moje uszy miały okazje zapoznać się z tym materiałem.
Po kilkukrotnym przesłuchaniu, szczególnie teksty, da się zauważyć różnice między nimi. Wojtek jakby bardziej z głową w chmurach, z jakimś rozmarzeniem, zadumą, często poruszając tematy relacji z kobietą, sensu życia ("Koledzy" klimatyczne intro dla płyty, "Piosenka męska z głosem ludzkim" tekst i nastrój wymiata, "Bo Bóg dokopie" a to już chyba standard Wojtka) chwilami pozytywnie, bardzo ciekawie rysując fabułę ("Biust"). Maciek natomiast bardziej trzyma się ziemi, porusza tematy bieżące ("Kaczory" czy to tribute dla Agory? :), "Diabeł w wiosce" szyderstwo z kleru, "Praca na saxach", "Antoni Radwan") co chwilami nie specjalnie przypadło mi do gustu, zakrawając od czasu do czasu na muzyczny kicz, który nie jest i nie będzie uniwersalny, szybko się przecież takie treści dewaluują. W kategorii teksty i ogólnie koncepcje utworów wśród dwóch kolegów Wojtek wygrywa zegarek ;). Maleńczuk daje pod tym względem przysłowiowej dupy, ale tego można się było spodziewać.
Cała płyta okraszona pięknie dźwiękami gitar akustycznych (naprawdę świetnie zaaranżowana akustyczna wersja Bo Bóg dokopie), dynamiczne trąbki w przeboju Johnny'ego Casha "Ring of Fire", "Biust", przewija sie też bluesowa harmonijka w coverze Rolling Stonesów "Who Do You Love", bluesa czuć bardzo mocno i przyjemnie w kawałku Niebiesko-czarnych "Niedziela Będzie Dla Nas". Świetny wokal Maćka wprowadza klimat, szczególnie w coverach, bo jak już wcześniej wspomniałem jego autorskie teksty blade się wydają. Wspaniały bas w "Komu Bije Dzwon", ciekawie, klimatycznie opowiedziana historia w "Adam". Rewelacyjnie lekko (chwilami drapieżnie) prowadzony głos, dopasowany do temperatury i kontekstu utworu. Świetny pastisz wokalny (o ile jest takie pojęcie) w "Niech Żyje Wojna", "Komu Bije Dzwon" czy "Bal na Gnojnej".
Płyta generalnie ciekawa i na pewno warta przesłuchania nawet kilkakrotnego, aczkolwiek bez rewelacji. Trochę się dziwie jednak, że Wojciech Waglewski zgodził się na tego rodzaju współpracę zakończoną płytą wydaną przez GW, czy tym nie "zbrudził" nieco swojego wizerunku artysty niezależnego?(ale to chyba mój idealizm, pojęcie już archaiczne;) ) Pomimo wszystko sądzę , że cd zainteresuje nie tylko fanów obu muzyków, ale może być startem dla newbies, punktem zaczepienia, z którego mogą zanurzyć się po pachy (o ile nie w całości ;) ) w jakże obszernej dyskografii obu artystów.

reklama: aeportal.pl

Portal studentow akademii ekonomicznej