poniedziałek, 22 października 2007

Bread crumbs

"Wspolny mianownikiem ludzi jest to, ze sa ludzmi, generalnie to tylko to." Moglbym napisac, ze te slowa wypowiedzial George Bush, Paris Hilton albo Nikita Chruszczow, albo wszyscy oni jako toast na wspolnej bibie. Moglbym. Oczywiscie piszac tak wprowadzil bym Cie w blad drogi czytelniku czytelniczko, to nic z tych rzeczy, to wypowiedzialem ja (przedstawie sie jak to zwykl bond), Krzy, Krzy sztof. I ta niewatpliwie gleboka teza (zawarta w pierwszym wersie, zdaniu) przychodzi na mysl mi, bedac na obczyznie, po wyborach, w ktorych nie uczestniczylem, po trzech tygoniach rozlaki z dziewczyna, ojczyzna, rodzina i calym dorobkiem, jak zwal tak zwal, zyciowym. Nie sa to puste slowa, za tym kryje sie kilka skromnych spostrzezen, ktore osmiele sie tu zamiescic. Ludzie, ich interakcje, wspolne oddzialywanie, rozne poglady, swiato rowniez, kwestie bardzo interesujace, latwe do uogolnienia, tzn. latwo cos o tym powiedziec zeby fajnie brzmialo. Ale nie o tym, przejde do konkretow (mam nadzieje ze bardziej konkretnych). Probka kultur jaka dysponuje i opre swoje spostrzezenia to: (na poczatku wylaczam Polakow, gdyz spostrzezenia moga stac sie stronnicze, aczkolwiek ich, mnie, moj siermiezny bat lingwistyczno-analityczny nie ominie)
- Francuzi
- Niemcy
- Hiszpanie
- Szkoci

- Chinczycy (sic!)

Kolejnosc i rozmieszczenie nie przypadkowe. Specjlanie odgrodzilem kulture wschodnia od europejskiej. Chcac to zobrazowac w skali 1:1 musialbym dodac wiecej nowych linii pomiedzy zaprzeproszeniem.
(sic!) - to jedynie moje subiektywne ą ę.
Dla prostoty, lepszego zrozumienia ogolnego do opisu nacji powyzszych posluze sie jedynie kilkoma epitetopodnymi frazami, dosc krotkimi zeby nie nudzic, dosc dlugimi zeby cokolwiek znaczyly (definicja popkultury). Balans miedzy gownem w przerembli (przeremblu?) a ta sama substancja w ekskluzywnym porcelanowym kiblu, o ktory w naszym kraju coraz latwiej (poza ubikacja na dworcu w Przeworsku rzecz jasna, zabytek klasy zerowej jesli chodzi o klozety).

Francuzi - carpe diem; "masz ochote na jaranie?"; "nie ide jutro na zajecia"; "ugotujmy cos"; przywodcy w jakis sposob (w koncu spadkobiercy napoleona ;) )
Niemcy - fundamentalne ordnung must sein; trzymajmy sie w kupie, kupy nikt nie ruszy; wszedzie razem, zusamen do kupy.
Hiszpanie - tyle moge powiedziec: dobrze sie bawia w kazdych warunkach i sa pozytywnie odbierani(oj tutaj slabo ta charakterystyka, probka byla zbyt mala, tudziez malo reprezentatywna)
Szkoci - wulgarna ich uroda; plytcy sie zdaja na pierwszy rzut oka/ucha; zgodni; alkoholicy (stereotyp ze Polacy chleja, zapraszam do Szkocji, nie tylko stereotypy mozna tu obalac zarazem;) ) w przeciwienstiwe do calej GB (z pominieciem walii ;) ) pierdola krolowa :)
Chinczycy - na poczatku wydaja sie niczym ufo(ludki) z kosmosu. Szczegolnie nie znajac jezyka ichniejszego badz oni naszejsiego, czy wspolnego ogniwa komunikacji. Trzymaja sie tylko razem, pewnie dlatego za zadna z europejskich kultur ich nie rozumie/lubi/enjoyuje i nie raczy tolerowac (czy viceversa albo wicewersa). W swoim towarzystwie strasznie glosni (badz moje receptory sluchu nie przyzwyczajone do mowy ichniej) poza swoimi, wstydliwi, niesmiali (szczegolnie kobiety) Ich zarcie smierdzi i wydaje im sie ze w Polsce nie ma chinskich restauracji. Ale po jakims dluzszym zapoznaniu i odrobine wzmozonej tolerancji i akceptacji to w porzadku ziomy.

Mialem pisac o Polakach, to pokrotce bo spac trzeba, oczy sie kleja, jama ustna zaowazalnymi gestami wskazuje tryb antypracy nocnej. Polacy, chyba sie dobrze aklimatyzuja, aczkolwiek wiekszosci rodakow tutaj wyczuwam jakis taki nieokreslony stres, moze brak poczucia wlasnej wartosci, brak odwagi. Cos w tym jest i z pewnoscia musze to zbadac doglebniej. Znacznie lepiej by sobie radzili nasi tutaj z tymi cechami. Ale jednoczesnie sa abitni, napewno bardziej niz Szkoci ;]
I tym optymistycznym (hy hy, malo to optymistyczne sie do szkotow w spodnicach porownwac) antyakcentem zakoncze moje rozwazania na temat roznic kulturowych w ujeciu waskim. Aczkolwiek nieomieszkam (albo omieszkam?) powrocic jeszcze do tej jakze ciekawej i wartej analizowania kwestii.
Udajac sie na spoczynek, bede myslal o mojej kobiecie, mojej kobiecie, pieknej polskiej zlotej jesieni, Mjce Jezowskiej, schylku partii LPR i Samoobrona (warto bylo zrealizowac te wybory chociazby po to,a i o zgrozo to moja wlasna rodzicielka ongis na poczatku glosowala na pierwsza z nich (sik!) - tak sik! ;) ) i o chmurach typu cumulus. Dobranoc po raz kolejny.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

chyba zaczne bloga pisac...najgorsze ze za kazdym razem jak sie juz zabieram za pisanie moja glowa staje sie pusta jak balon...wypompowany balon...widac nie dane mi jest dzielic sie subiektywnymi wytworami mojej wybrazni tudziez zwyklymi myslami dnia szarego codziennego...i ta oto smetna refleksja koncze...ooo a moze moj blog bedzie zagniezdzony w twoim blogu w postaci komentarzy...czyz to nie brilliant idea???

reklama: aeportal.pl

Portal studentow akademii ekonomicznej